Staram się na tym blogu promować pozytywne myślenie. Namawiam do bycia dobrym, szczęśliwym i profesjonalnym w swoich działaniach. Patrząc w tych dniach na motto swojej strony: Be Good, Be Happy, Be Professional, zastanawiam się, jak ono brzmi w obecnej sytuacji? Czy nie jest przypadkiem totalnym nieporozumieniem? Naiwnym hasłem, zdezaktualizowanym wobec zjawiska zwanego „critical juncture”, albo, w j. polskim, „punktem krytycznym, zwrotnym” w życiu całych społeczeństw na całym świecie?

fot. Beata Karpińska-Musiał. Muzeum Historii Wojska w Wiedniu, Austria
DOBRO rezonuje w postaci wielu akcji pomocowych, poświęcenia tysięcy lekarzy i pielęgniarek. To ich PROFESJONALIZM I DOBRO, jak też wielu innych pracowników służb i podstawowych usług ratują teraz świat. Okazują się uniwersalną cechą ludzkości, wydobywaną na światło dzienne wobec wizji unicestwienia. Czy jednak w obliczu egzystencjalnego zagrożenia na globalną skalę, nieznaną dotąd ludzkości od co najmniej dwóch pokoleń, jest w ogóle miejsce na szczęście?
Na dobro-stan?
Rosnąca ilość rządowo czy społecznie uruchamianych akcji pomocy psychologicznej (już nie tylko dla depresyjnej młodzieży) nakazywałaby sądzić, że nie. Że stan psychiczny społeczeństwa w obliczu bezradności i zagrożenia zdrowia a nawet życia, pogarsza się. Czytamy, że sytuacja pogłębia już istniejące stany lękowe. Że izolacja osób starszych powoduje ich coraz większe wykluczenie społeczne. Co ciekawe, nagle na trochę dalszy plan gwałtownie zszedł temat dobrostanu zwierząt.. w tym domowych. Czytamy jedynie (sic!) , że … nie przenoszą wirusa. Czyżby temat był jednak problemem tzw. „pierwszego świata”, który musiał ustąpić z podium wobec autentycznej wizji wymarcia ludzkości? Psychologowie w szkołach i instytucjach uruchamiają tymczasem nieodpłatne poradnictwo dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Edukatorzy prześcigają się w dzieleniu się dobrą praktyką i narzędziami do edukacji zdalnej. Rodziny, mające dzieci szkolne, testują swoje możliwości żonglerki egzystencjalnej pomiędzy obowiązkami własnej pracy (zdalnej lub realnej) a dopilnowaniem obowiązków uczniów. Co ważne, wspieraniem ich w tym trudnym czasie totalnej odmiany dynamiki życia. Życia ograniczonego do własnych czterech ścian, pobliskiego lasu i .. nieograniczonej przestrzeni wirtualnej. Zaczynamy żyć w klatkach, w których jedynym i autentycznym oknem na bezpieczny świat stał się monitor komputera… Podczas gdy lodowce na Antarktydzie topnieją, system społecznego funkcjonowania niezależnie od jego typu i politycznej formacji, uległ zamrożeniu w każdym państwie na świecie.
To doprawdy historyczna chwila
Będą o tym pisać poeci i autorzy podręczników
Historycy
Biolodzy
Psychologowie
Ekonomiści
Filozofowie
Politycy….
Czy możemy zatem mówić tutaj o jakimkolwiek pozytywnym skutku obecnej sytuacji?
A może jednak szczęście też jest zjawiskiem uniwersalnym, uczuciem pokonującym ludzkie fobie i obawy, a wynikającym z transgresyjnych dyspozycji i natury człowieka? W końcu ludzie kochali się nawet w obozach koncentracyjnych, cieszyli się z każdego przeżytego dnia, zakładali rodziny….Ich humanizm i człowieczeństwo nie zanikały nawet w obliczu tak potwornej sytuacji, jaką było ograniczenie wolności i wizja śmierci…
Wolność….
Miało być pozytywnie. Otóż wierzę, że doświadczany przez nas obecnie moment zamrożenia zewnętrznego życia społecznego ma swoje dobre strony. Uświadomi nam bardzo szybko, że bardzo wielu aspektów dotychczasowego życia po prostu nie potrzebujemy do szczęścia. Że zakręciliśmy się jako społeczeństwa w jakimś szalonym wirze zwielokrotnionych potrzeb, zadań, obowiązków, planów, ambicji. Że żyliśmy w zmultiplikowanych światach nieprzystających do siebie (dzięki mediom i dostępności) wyobrażeń o wielkości człowieka i dostępie do możliwości, do dotknięcia wszystkiego, co świat oferuje, mając tylko jedno, krótkie w sumie życie. Że zaczęliśmy chcieć przekraczać nasze ludzkie możliwości (trans-humanizm?), by to życie okiełznać, przedłużyć, uczynić sztucznym tworem w imię postępu – bo przecież musimy ZDĄŻYĆ TYLE ZROBIĆ, ZOBACZYĆ, DOŚWIADCZYĆ. Nie zakładamy rodzin, bo chcemy być wolni. Dzieci rodzimy później o 20 lat niż przystosowała nas do tego natura, bo przecież będziemy żyć dłużej (??). Ludzi starych izolujemy, bo nie nadążają za naszym trybem i stylem życia. Pracę zmieniamy szybko i często, bo nas nudzi, albo… jest poniżej naszych rosnących geometrycznie kwalifikacji. Zwiedzamy świat, bo przecież jest cudownie stanąć na Akropolu – nie wystarczy zobaczyć w TV.
A teraz… można tylko w TV
Teraz .. trzeba nagle się zatrzymać i rozejrzeć, gdzie stoimy
Porozmawiać dłużej przez telefon z rodzicem
Pracę wykonać i .. o zgrozo.. mieć jeszcze czas na… film, rozmowę, porządki w domu…
Ta sytuacja zamrożenia świata zewnętrznego ma wiele plusów. Może nie od razu dla osób, które lubią ontologicznie rytuały i chodzenie w kieracie, by dobrze funkcjonować. Którym nagle ten kierat i wachlarz wytycznych się skończył, i muszą zajrzeć do wnętrza, do tego, co potrafią robić same ze swoim czasem. Ale dla tych, którzy od lat nie znoszą opresji jaką niesie system społecznego funkcjonowania z jego skalą terminów, oczekiwań i kulturowych rytuałów, pozwoli na autentyczne spotkanie z sobą samymi. Na wybranie tego, co można robić, nie mając nagle opcji łapczywego gonienia wytycznych Pana Świata. Na swoje własne potrzeby i instynkty zgodne z rytmem biologicznym. Na posiedzenie w ciszy i posłuchanie tego, co w środku.
Co tam znajdziemy?
Siebie
A obok to, co dla nas ważne
Nie pilne, a ważne – a to różnica
Cudowne chwile wolności!
Doceńmy tę szansę
Dopiero będąc wolnymi, chociażby z przymusu, dokonujemy słusznych wyborów systemowych
Paradoks pandemii: dobrostan
Be-3