Kwarantanna rodzi nowe talenty. Potrzeba ruchu, a także udokumentowania jakiejś formy fizycznej aktywności “do szkoły” spowodowała, że w moim męskim świecie domowym ponownie, po długiej przerwie, stół jadalniany przeistoczył się w stół do tenisa stołowego:-) Rozgrywki i mecze z reguły zaczynają się około… północy i trwają do godziny 1:00 (to rodzina nocnych marków). Grają ci, którzy “zasłużyli”, wykonawszy najpierw przynajmniej większość zawodowych, szkolnych, czy gospodarczych obowiązków domowych.
To naprawdę świetna rozrywka! Rozgrzewa, wymaga sprawności, można tę sprawność doskonalić, a zanim to nastąpi jest wiele okazji do śmiechu. Integruje rodzinę, jest odskocznią od fotela i biurka. A zwłaszcza od ekranu monitora. Dzisiaj jednak, przy jednym z kolejnych meczy, była to też dla mnie okazja do krótkiej refleksji.
Poszło o styl gry.
Grając z moim niespełna 14-latkiem, mam nieustanny konflikt na temat tego, czy zależy nam na ciągłej, udanej grze (czytaj: utrzymaniu piłeczki na stole), czy też na autentycznej wygranej według zasad. Pierwsza wersja to dla mnie świetna okazja do trenowania koncentracji, dobrego ruchu, rosnącej chęci nie przerwania gry. Druga – to nieustanne bieganie za piłką w efekcie “podkręceń”, “ścinek”, “zaskoków”, itp. itd. przeciwnika. Jak nietrudno się domyślić, to ja z reguły biegam po piłeczkę, szukając jej na kolanach to pod pianinem, to pod kredensem, albo i biegnąc za nią po schodach… Cóż, każdy ruch jest dobry ale…
Gdy w końcu się zbuntowałam i mówię: czy możemy pograć tak, by utrzymać piłkę na stole, nie robiąc sobie ścinek, podkręceń itp? słyszę od nastolatka:
Ale czy możemy zagrać w końcu NORMALNIE, TAK NA PUNKTY?
Pomijam kwestię potrzeby rywalizacji, jakże typową dla nastoletniego chłopaka. I tak jest dzielny, znosząc moje delikatne i układne serwy:-) Jednak pojawiła mi się, niczym objawienie albo senna mara, analogia do pracy akademickiej.
Gramy dla utrzymania piłki w grze, czy gramy na punkty?
Co oznacza pierwsze, a co drugie?
Eureka! Ja jednak wolę to pierwsze. Dbałość, koncentrację, powolny może, ale dokładny ruch. Trwa dłużej, jest może czasem bez emocji, monotonny, ale wymaga wytrwałości. Gra na punkty, wizytówka dzisiejszej akademii, to może i ekscytacja godna nastolatka, może i lepsza zabawa, ale wyczerpująca i wypalająca.
Po półgodzinie gry na punkty, zrezygnowałam.
Jutro pogram z kimś, kto chce utrzymać piłeczkę na stole:-)
Be-3