
Dzisiaj muszę coś napisać, to dzień w końcu szczególny. Dla mnie podwójnie, ale o tym za chwilę. Krótko będzie, ale jak zwykle refleksyjnie. Zacznę od pożyczenia wszystkim Kobietom Świata, każdego zakątka Globu, tego by dzisiaj poczuły się wyjątkowe. Dostajemy życzenia, obdarzane jesteśmy wieloma miłymi i pięknymi słowami. To bardzo cenne upełnomocnienie, sympatyczny gest relacyjny. Bo wiele kobiet w życiu codziennym niekoniecznie doświadcza tego, co niosą piękne słowa życzeń. Ale równie dużo czuje się dzisiaj spełnionymi, kochanymi i wielowymiarowo ważnymi obywatelkami, matkami, żonami, przyjaciółkami, córkami, partnerkami, profesjonalistkami.
Nie mogę zacząć pisać o historii emancypacji i walkach kobiet w ujęciu historycznym (także współczesnym), ponieważ to nie miejsce na taką rekonstrukcję. Chcę jedynie wspomnieć o pewnej dość oczywistej kwestii, jaką jest …
ulotność kulturowej symboliki Dnia Kobiet.
Kiedyś nazwanego Międzynarodowym i jako takim obchodzonym jeszcze w poprzednim systemie politycznym w Polsce. Wówczas, jako dziewczynka, obserwowałam rytuały związane z tym dniem: obowiązkowy goździk w pracy czy szkole, kwiaty dla ulubionych nauczycielek, kwiaty od chłopaka czy narzeczonego, ojca. W zakładach pracy kobiety dostawały czasem paczuszkę rajstop (tak tak! towar deficytowy), niekiedy bombonierkę. Był to powszechny rytuał i w tamtym czasie lubiany i akceptowany. Nikt się nie buntował, że to przejaw dyskryminacji, wyższościowego lub infantylizującego stosunku mężczyzn wobec kobiet. Było to przyjemne i sympatyczne, chociażby tylko powierzchniowe, powierzchowne i kryjące wiele nierówności za kulisami. Kultura jednak na tym polega, że pielęgnuje rytuały, często pozorne.
Ale ten symboliczny rytuał wyewoluował, chociaż jeszcze nie zanikł pośród morza nowych „świąt”. Dorzucono powoli najpierw Dzień Chłopaka, potem Dzień Mężczyzny – dla parytetu – i słusznie – ale także rozparcelowano Dzień Kobiet na Dzień Dziewczynek ( tak mi się wydaje). No tak, w końcu skoro Chłopaka, to i Dziewczyny. Z upływem lat dodawano w kalendarzu całe mnóstwo nowych świąt i okazji, jak Międzynarodowy Dzień UFO, czy Światowy Dzień Czekolady albo Dzień Słomki do Picia. Zrozumiem jeszcze Międzynarodowy Dzień Kota (chociaż przypada w moje urodziny😊), ale już powyższe lub Dzień Sprzątania Biurka – zastanawia mnie.
Pewnie dla młodego pokolenia jest to rodzaj zabawy, dla średniego, chwila na refleksję. W średnim czy starszym pokoleniu seniorów jednak tkwią jako znaczące święta z przeszłości, owe Dni Kobiet, Matki, Ojca, Babci, Dziadka, które jako nieliczne przeplatały się ze świętami kościelnymi (w każdym kraju europejskim nieco odmiennymi ale w dużej mierze uwspólnionymi w zależności od dominującego wyznania). To tylko pokazuje, że cała kultura ewoluuje na naszych oczach: coś pozornie trwałego dla generacji, okazuje się kruche i zmienne. Przychodzi nowe, które dla nas nie ma już takiego znaczenia, wagi i nie wpisuje się w nasze rytualizowanie świata. Nic nowego, normalne. Tak po prostu jest, ale warto o tym sobie przypomnieć przy okazji Dnia Kobiet.
Wracając do początku tego wpisu, chcę dodać, że ja widzę to jeszcze przez pryzmat osobisty.
To dzisiaj bowiem, 8 marca, od zawsze obchodzę imieniny😊
Z reguły, przez całe życie, dostawałam kwiatka „podwójnie”, a niektórzy twierdzili że to niesprawiedliwe.. Nie, ja to postrzegałam pozytywnie: przynajmniej pamięta się o moich imieninach trochę częściej, niż w przypadku innych!
Jednak i ten rytuał się zmienia. Dzisiaj, szczególnie w młodszych pokoleniach, imieniny zostały w naszej kulturze wyparte przez celebrację urodzin. Moi synowie zasadniczo już nie wiedzą nawet dobrze, kiedy przypadają ich imieniny…. Ta tradycja, poniekąd związana z patronami, a więc o religijnym rysie, wymiera wskutek laicyzacji pokoleniowej.
Hmm, w związku z tym warto by chociaż ten Dzień Kobiet pozostał i nie zniknął w morzu innych świąt, celebracji i form przypomnienia, jak ważną rolę w historii odgrywają kobiety – wszystkie: te wielkie i te nie-wielkie. Znane i nieznane.
Ratujmy 8 marca😊
Nie jako schedę po komunie, a jako okazję do docenienia siebie nawzajem, razem z naszymi mężczyznami.
A ja czasem dostaję kwiatka, czasem nie… i to też jest ok.
Rytuały są ulotne.
Happy Women’s Day!
Lat dawne. W połowie ogólniaka poznałem pewną koleżankę, która uczęszczała do klasy o rozszerzonym profilu wychowania fizycznego. Treningi odbywały się prawie codziennie. Niezbyt liczna grupa uczniów preferowała dresy czy typowo młodzieżowe stroje.
Dzień kobiet zbliżał się wielkimi krokami. Zapytałem J. co mam kupić na prezent. Odpowiedziała, że rajstopy. Byłem tak zdziwiony, że nie dopytałem o szczegóły. Z trudem udałem się do pobliskiego sklepu z damską bielizną. Sytuację uratowała sprzedawczyni, która doradziła mi to i tamto.
LikeLike